Wyjazdowe spotkanie ligowe w ramach 14 kolejki rozegrały siatkarki II -ligowej Tomasovii, które na Podkarpaciu, a dokładniej w Łańcucie za przeciwnika miały MKS Bispol. Dwa tygodnie wcześniej tomaszowianki dość niespodziewanie przegrały u siebie z przedostatnim zespołem w tabeli Maratonem Krzeszowice tym razem podopieczne Stanisława Kaniewskiego i Krzysztofa Wróbla mierzyły się z ostatnim zespołem, a więc okazja do przełamania wydawała się idealna. Niestety i tym razem nie udało się wygrać, ponieważ nasz zespół przegrał 1:3.
Już pierwsze piłki pierwszego seta wskazywały, że spotkanie będzie zacięte. Rozpoczęło się dla tomaszowianek bardzo dobrze, bo od prowadzenia 5:3, jednak gospodynie szybko odrobiły straty. Przy stanie remisowym 11:11 zespół z Łańcuta wypracowały sobie trzy oczka przewagi 14:11, ale tej przewagi nie utrzymały. Zawodniczki Tomasovii zdołały doprowadzić do remisu po 17, lecz końcówka należała do miejscowych, które przy stanie 20:19 zdobyły 4 punkty z rzędu i było praktycznie po secie. Ta partia zakończyła się wygraną MKS 25:20. W drugiej odsłonie było gorzej, ponieważ zespół z Tomaszowa Lubelskiego ani razu nie prowadził w tym secie. Ostatni remis zanotowano przy stanie 6:6 i od tego momentu rywalki zaczęły uciekać. Gdy na tablicy wyników widniał rezultat 12:11 ekipa z Podkarpacia, zdobyła 6 punktów z rzędu i w tym momencie stało się jasne, iż o zwycięstwo w tej partii będzie bardzo ciężko. Niestety to się potwierdziło, ponieważ MKS nie wypuścił wypracowanej przewagi, wygrywając do 19.
Otuchę w serca swoich kibiców, że nie wszystko jeszcze stracone wlały podczas kolejnego trzecie seta. To była odsłona, podczas której tomaszowianki niemal cały czas musiały ścigać swoje konkurentki, a te prowadziły nawet różnicą pięciu oczek 10:5, ale tym razem pościg siatkarek Tomasovii okazał się skuteczny, które doprowadziły do remisu 12:12. Od tego momentu miejscowe odskakiwały kilkukrotnie na odległość 2 punktów, ale za każdym razem „niebiesko-białe” odrabiały straty. Przy remisie 22:22 to nasze siatkarki zdobyły dwa punkty z rzędu i tej przewagi nie zmarnowały, wygrywając tego seta 25:23.
Zespół Tomasovii już miał kilka takich spotkań w tym sezonie, że potrafił wygrywać mecze, gdzie przegrywał 0:2. Wszyscy mieli nadzieję, że i tym razem tak będzie, lecz niestety tym razem okazało się, że życie napisało zupełnie inny scenariusz. Ten set był bardzo podobny do tego pierwszego. Nasza drużyna rozpoczęła go od prowadzenia 3:1, jednak tej przewagi nie utrzymała. Punktem decydującym o losach meczu okazał się moment, kiedy to przy wyniku 10:9 dla MKS, rywalki zdobyły 5 punktów pod rząd i widmo porażki, zajrzało głęboko w oczy tomaszowianek. Podopieczne trenera Kaniewskiego i Wróbla próbowały jeszcze raz dopaść swoje rywalki i były tego bardzo bliskie, bo zbliżyły się na dystans jednego punktu 18:17. Niestety to było jednak wszystko, na co pozwoliły siatkarki z Łańcuta, ponieważ końcówka należała do nich. Ostatecznie ten set zakończył się ich zwycięstwem 25:20 i w całym meczu 3:1.
Kolejny mecz ligowy zespół Tomasovii rozegra w najbliższą sobotę we własnej hali 8 lutego, gdzie rywalem będzie drugi zespół SMS PZPS Szczyrk, który w tabeli jest na 5 miejscu i wyprzedza tomaszowianki o jedną lokatę. Liczymy, że po tym meczu będziemy mieli do przekazania zdecydowanie lepsze wieści.
fot: Rorbert Myszka