Bez punktów wracają z Sosnowca drugoligowe siatkarki Tomasovii.
Zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku był zespół śląski i niestety znalazło to odzwierciedlenie na parkiecie. Lider szybko wygrał dwie pierwsze partie, ale w trzeciej niebiesko-białe stawiły opór. Podopieczne Stanisława Kaniewskiego remisowały 20:20, lecz ostatnie pięć piłek padło już łupem miejscowych. – Powiem szczerze, że graliśmy z zespołem prezentującym pierwszoligowy poziom. Płomień dysponował czternastką wysokich zawodniczek, z których kilka ma za sobą doświadczenie w wyższych ligach, a kolejne są w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Musieliśmy więc ryzykować zagrywką, a to wiązało się z błędami. W innym przypadku miejscowe szybko rozgrywały akcje i atakowały z bardzo wysokiego pułapu – wyjaśnił trener Stanisław Kaniewski.